Gdyby rok temu ktoś powiedział mi, że wezmę udział w projekcie mającym zbliżyć Bieszczady ze Śląskiem a podstawą tego będzie transport szynowy to potraktowałbym to jak jakąś (choć szalonych pomysłów się nie boję) fanaberię.
Dzisiaj, w pełni świadom tego co piszę, uważam, że biorę się za projekt, który ma prawo się udać. Ponoć każdy z nas ma swojego sobowtóra. Ja trafiłem na takiego tutaj. Na szczęście, dla niego, nie jest moim fizycznym odbiciem. Natomiast okazało się, że nasze serca biją w tym samym rytmie. Stukotu kolejowych kół. Jurek Zuba. Już pierwsza nasza rozmowa telefoniczna o kolei trwała niespełna półtorej godziny. Od tego czasu przegadaliśmy na ten temat wiele roboczogodzin. Tak. Roboczogodzin bo w pewnym momencie uznaliśmy, że jesteśmy gotowi by stworzyć coś co zajmie się propagowaniem kolei.
Przez niespełna 7 lat byłem właścicielem i redaktorem naczelnym portalu Silesia Info Transport a dziennikarstwem param się już ponad 25 lat więc z know-how nie ma problemu. Mój szanowny imiennik to postać tutaj doskonale znana. Śpi, konsumuje, prowadzi samochód myśląc o kolei i jeszcze o niej śpiewa po YouTubach i innych mediach w kapeli Bieszczadersi… Grzechem byłoby nie spróbować zrobić czegoś wykorzystując zawartość tej artystycznej duszy.
Punktem wyjściowym tej inicjatywy jest oczywiście kolej. Choć nie będzie wyłącznie o niej. Prawdą jest, że tory tu te same co na Śląsku, o rozstawie 1435 mm, to jednak szczególnie właśnie w Bieszczadach można powiedzieć, że ta forma transportu nadal walczy o przetrwanie. O ile w innych Tatrach, Beskidach czy Sudetach remontuje i odtwarza się na potęgę linie kolejowe by usprawnić możliwość dotarcia do najbardziej popularnych miejscowości turystycznych to tu w rejonie Sanoka, Zagórza czy Ustrzyk mamy do czynienia z wykluczeniem transportowym w pełnym znaczeniu tego terminu. I by to zmienić chcemy głośno o tym mówić, pisać i śpiewać…
Korzystając z okazji chcemy jednak pokazać i zachęcić, szczególnie mieszkańców południowej Polski do rzutu okiem na ten piękny, dalej owiany jakimś mistycyzmem region naszego kraju dla którego nie trzeba już rzucać wszystkiego by tu przyjechać. Atrakcji jest tu mnóstwo i w żadnym wypadku wyjazd w Bieszczady nie jest podróżą tylko w jednym kierunku. Wręcz przeciwnie, poprzez prezentację bazy turystycznej, gastronomicznej oraz szerokiej gamy atrakcji naszym pragnieniem jest przekazanie informacji, ze Bieszczady to rewelacyjne miejsce do wypoczynku bez konieczności zrywania więzów z dotychczasowym światem. Region, do którego się wraca a nie ucieka przed światem.
I zadanie najtrudniejsze. Chcemy pokazać różnice ale i podobieństwa tego regionu w porównaniu z tym co można spotkać na Śląsku. Głównie tym Górnym ale i dosyć często bywamy na tym Dolnym więc i tu znamy kilkanaście atrakcyjnych miejsc. W końcu jedyne połączenie kolejowe ze Śląskiem z Zagórza czyli weekendowy pociąg TLK Wetlina sprawia, że mieszkańcy Sanoka i okolic mogą wybrać się na jedno lub dwudniowy wypad do Katowic czy każdego innego miasta śląskiej metropolii by świetnie spędzić czas korzystając z tamtejszych rozlicznych, choć może też nieco pomijanych w ogólnopolskiej ofercie turystycznej, atrakcji i propozycji rozrywkowych.
By zrealizować te zamierzenia już w przyszłym tygodniu zaprezentujemy debiutancką, oczywiście niekonwencjonalną, inicjatywę, którą połączymy Bieszczady z Górnym Śląskiem za sprawą pewnego wydarzenia i znaną osobą z nim związaną…. Ale najpierw chcemy zacząć. Bo jak mówi stare, chińskie przysłowie – „Kto zaczął ten połowę zrobił…”
Jerzy Gościński