Spalinówek żar

Coś nie ma szczęścia ostatnio PKP Intercity do lokomotyw spalinowych. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin, w czasie realizacji regularnych kursów, zapaliły się dwa tego typu pojazdy.

We wtorek ok. godziny 12.20 w Tarnowie Pomorskim koło Stargardu doszło do pożaru czeskiej lokomotywy serii 754-037. Prowadziła ona pociąg TLK „Staszic” relacji Szczecin Gł. – Lublin Gł. Na szczęście nikomu nic się nie stało choć zaistniała konieczność ewakuacji ponad 100 pasażerów jadących tym składem. Oprócz lokomotywy ucierpiał także pierwszy wagon, który został nadpalony. Jak poinformowało biuro prasowe PKP Intercity, w lokomotywie doszło do zwarcia i zadymienia.

Z kolei wczoraj, także w okolicach południa, w pobliżu miejscowości Twardawa na odcinku Głogówek – Kędzierzyn-Koźle, na linii kolejowej nr 137, doszło do pożaru w lokomotywie SU4220-004, prowadzącej pociąg TLK Kormoran relacji Polanica-Zdrój – Olsztyn. W tym wypadku ogień został ugaszony przez obsługę pociągu. Po ponad godzinnym, koniecznym, postoju skład ruszył w dalszą drogę. W tym wypadku nie było żadnego zagrożenia dla podróżnych.

Z tych dwóch zdarzeń wynika coraz wyraźniej, że z perspektywy już prawie półtora roku, dobrym pomysłem okazało się przekazanie części kursów na liniach niezelektryfikowanych naszego narodowego przewoźnika dalekobieżnego podwykonawcy jakim jest SKPL. Ten na obsługę polaczeń Zagórz – Kraków oraz TLK Sudety Kraków – Jelenia Góra desygnował jednostki SN84. Wraz z „przejęciem” tych kursów od składów wagonowych zniknęły praktycznie odwołania kursów z powodu awarii taboru. Było to zmorą głównie pociągu z Krakowa do Jeleniej Góry, który z racji licznych defektów i, co następowało potem, brakiem sprawnego taboru, był nagminnie odwoływany (bywało, że nawet na czas na okres dwóch tygodni). Połączenie to wówczas obsługiwane było przez Zastępczą Komunikację Autobusową. A jaki to dyskomfort dla pasażerów? Nie trzeba tłumaczyć. Dodajmy także, że pociąg TLK Sudety jedzie od Kędzierzyna-Koźla do Kamieńca Ząbkowickiego tym samym szlakiem co TLK Kormoran, któremu wczoraj przytrafiło się nieszczęsny samozapłon. Choć oddać trzeba, że lokomotywy serii SU4220 są bardziej odporne na defekty niż popularne „nurki”, które obsadzane były na Sudetach do połowy grudnia ubiegłego roku.

Nie sposób jednak zauważyć, że wszelkie niedogodności (duże opóźnienia czy odwołania kursów) na linii podsudeckiej zniknęły wraz z wprowadzeniem na miejsce składów wagonowych spalinowych jednostek z SKPL. Pozostaje się cieszyć, że choć Bieszczady nie są rozpieszczane przez nadmierną ilość połączeń kolejowych to jednak rozwiązanie, które zastosowane trochę na „próbę”, polegające na dopuszczeniu na tory jednostek SN84 z SKPL okazało się skutecznym działaniem. Pociągi na trasie z Krakowa do Zagórza jeżdżą bez awarii i opóźnień. A jeśli takowe są, to zazwyczaj nie z powodu problemów taborowych.

Tekst: JG. Foto: TymON

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa plików cookies (cisteczka).
Wykorzystywanie plików Cookie
Informacje o cookies
AKCEPTUJĘ