Tomek u źródeł Osławicy

Chociaż ma już kilkadziesiąt lat to nadal sprawnie porusza się po nawet najbardziej zawiłych szlakach. Nie narzeka na upał, ma za sobą już kilkadziesiąt zim. A mimo to zabiera ludzi tam gdzie jest taka konieczność. Teraz, w bardzo już szacownym wieku, został bieszczadzkim przewodnikiem. Poznajcie Tomka….

Tomek jednak nie ma serca i jako nieczłowiek pozbawiony jest uczuć. Tomek to pociąg a dokładnie jednostka czeskiej serii 810, którego panem i władcą jest przewoźnik SKPL. Od kilkunastu tygodni jest głównym przewodnikiem i jednostką rozprowadzającą turystów po bieszczadzkich miejscowościach a szlakami na których można go spotkać to linie kolejowe do Komańczy i Łupkowa oraz do Ustrzyk Dolnych. Tytułowe porównanie z postacią Tomka Wilmowskiego i jedną z powieści napisanej przez Alfreda Szklarskiego jest tylko i aż ciekawym odniesieniem do świata ludzi, szczególnie tych kochających przygody. Jeżdżenie tutaj jest tutaj na pewno jakąś formą przygody a do tego Tomek jest bardzo wdzięcznym i fotogenicznym zwierzątkiem medialnym w bieszczadzkim krajobrazie.

Dzisiaj i my postanowiliśmy dać się porwać Tomkowi do Komańczy. Powodów było aż nadto ale najważniejsze dwa to takie, że kończy się wakacyjna forma jeżdżenia SKPL z Sanoka do Komańczy. Nie kończy się natomiast jeżdżenie linią nr 107 w ogóle. Od 1 września Tomek dalej będzie woził ludzi do Komańczy i Łupkowa. Tylko w nieco nowej formule. Informowaliśmy o tym przedwczoraj.

Drugi z najważniejszych powodów to taki, że skoro było się świadkiem odjazdu pierwszego kursu z Sanoka to wypada być i na ostatnim. Koniec wieńczy dzieło. I co? I wtedy i teraz na stacji początkowej była całkiem spora grupa chętnych a dzisiaj dodatkowo wzmocniona jeszcze kolejnymi pasażerami w Zagórzu. Ponad 20 podróżnych. Ponieważ jesteśmy skończonymi egoistami i samolubami więc podobnie jak ci, którzy od dwóch miesięcy gdzie się tylko da mówią o krzywdzie wyrządzonej regionowi wraz z uruchomieniem wakacyjnych połączeń pasażerskich tak my zapatrzeni w czubek własnego nosa uważamy zupełnie odwrotnie. Z jedną drobną różnicą. Jeździliśmy, rozmawialiśmy z pasażerami i zebraliśmy naprawdę sporą dokumentację zdjęciową i filmową pokazującą duże zainteresowanie tymi kursami w ostatnich tygodniach. I nie zawahamy się tej dokumentacji użyć.

Ten boom pasażerski dotyczy także pociągów TLK Wetlina, Połoniny i Bieszczady, kursujących do i z Krakowa. One również cieszyły się olbrzymią frekwencją podczas kanikuły i często zdarzało się, że TLK Bieszczady wyjeżdżał z Sanoka w stronę Krakowa ze 100 procentowym obłożeniem miejsc. O wszystkim będziemy szczegółowo pisać w najbliższych dniach

Linia nr 107 ma swoje niepodważalne uroki krajobrazowe. Już się cieszymy na podróż tam we wrześniu gdy jesienna otulina okryje przyrodę. W ogóle, najbliższe tygodnie przyniosą spore zmiany na torach w tym regionie i może być tak, że rok 2022 zostanie zapamiętany jako rok Bieszczadzkiej Rewolucji Kolejowej. Ale wypada tu prosić o odrobinę cierpliwości. Będzie pewne i potwierdzone z mocy prawa? Wówczas z radością to opublikujemy.

Tekst i foto: Jerzy Gościński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa plików cookies (cisteczka).
Wykorzystywanie plików Cookie
Informacje o cookies
AKCEPTUJĘ